Matrioszka i idealna rozdzielczość języka. O trudnej sztuce pisania abstraktów. Najnowsze badania abstraktologiczne mają praktyczne zastosowania

Humaniści często lekceważą abstrakty, nazywając je streszczeniami. Zdarzają się abstrakty bardzo krótkie, niedbałe, bez właściwego oznaczenia tzw. słów kluczowych. Konieczność publikacji w czasopismach indeksowanych w międzynarodowych bazach danych — wprowadzona ostatnimi zmianami w prawie o nauce w Polsce — wymusza jednak zapoznanie się z podstawami „abstraktologii”.
Całkiem niedawno ukazał się artykuł dwóch młodych biologów włoskich dotyczący sztuki pisania abstraktów. Alejandro Martínez to biolog ewolucyjny a Stefano Mammola to ekolog, obaj pracują w National Research Council w Pallanza we Włoszech. (Martínez, Alejandro, i Stefano Mammola. „Specialized terminology reduces the number of citations of scientific papers”. Proceedings of the Royal Society B: Biological Sciences 288, nr 1948 (14 kwiecień 2021): 20202581. https://doi.org/10.1098/rspb.2020.2581.) Korzystając z Web of Science, platformy internetowej, która umożliwia subskrybentom dostęp do baz danych publikacji naukowych, zebrali i przebadali 21486 artykułów poświęconych badaniu jaskiń. Speleologia (łac. spelaeum z gr. σπήλαιον „jaskinia” i -λογία od λόγος „mowa, nauka”) to nauka o jaskiniach. Speleolodzy badają takie sprawy jak geneza i rozwój jaskiń, mikroklimat, stosunki wodne, przyroda ożywiona – flora i fauna itp., zagadnienia ochrony środowiska. Jaskinie badane są też w ramach geologii, hydrogeologii, paleontologii, archeologii, turyzmu. Speleolog może także uprawiać sport, rodzaj alpinizmu podziemnego. Ale to inna historia. Ostatnio jaskinie stały się także miejscem badań na nietoperzami, które — jak wiadomo — są niezwykle ważne w wirusologii i epidemiologii.

A teraz małe doświadczenie mentalne. Przeczytajcie państwo zdanie:
Odwiedziłem dziś dwa ciemne miejsca pod ziemią, w których żyje wiele zwierząt.
Zrozumieliście Państwo?
To jest zdanie wyprodukowane przeze mnie przy użyciu 1000 najczęściej używanych słów w języku angielskim, potem przetłumaczone na język polski.
Chciałem napisać: Byłem dzisiaj w dwóch jaskiniach znanych ze swojej bioróżnorodności! Ale takie zdanie nie jest akceptowane przez program sprawdzający, czy używamy tych właściwych, najczęstszych słów. Program jest dostępny za darmo publicznie w Internecie: TUTAJ.
Tak wyglądał abstrakt mojego ostatniego artykułu opublikowanego w międzynarodowym punktowanym czasopiśmie wrzucony do programu:

Sądzicie państwo, że to jest zabawne? To jest bardzo poważny problem naukowy i społeczny. To jakim językiem się posługujemy wyraźnie decyduje o wielu sprawach w naszym życiu. W życiu naukowym także. Raczej powszechne jest przekonanie, że im bogatsze słownictwo, tym bogatsze poznanie świata. Słynny przykład z nazwami kolorów bywa często używany, aby wyjaśnić magię słownika: zwykły użytkownik języka, ktoś amatorski używa na co dzień maksymalnie do 20 nazw kolorów, natomiast plastyk ciągle grzebiący w obszarach widzialności dysponuje prawie setką nazw kolorów.
Wydawałoby się, że im bardziej szczegółowy ogląd świata, tym bardziej szczegółowy język jest nam potrzebny. Jednak sprawa nie jest tak prosta. Bo im bardziej szczegółowego języka używamy, tym mniej komunikatywni się stajemy. I zamykamy się w swoich wieżach z kości słoniowej.
Wydaje się, że można byłoby posłużyć się tutaj metaforą dotyczącą rozdzielczości: możliwość zrozumienia i ogarnięcia mentalnego także jest zdeterminowana właściwą rozdzielczością, jeśli jest ona za mała, lekceważymy wiadomość jako mało ekspercką, jeśli zaś jest ona za duża — tekst przeładowany jest żargonem i ekspercką terminologią – odpadamy mentalnie, jeśli poszukujemy czegoś konkretnego, giniemy w gąszczu.
Sprawa w rozwoju indywidualnym jest fascynująca, ale jeszcze więcej problemów niesie społeczne życie naukowe, wiadomo, że im bardziej rozwinięta gałąź wiedzy, tym większy zasób terminologii specjalistycznej, słów, pojęć i terminów, które dla większości użytkowników stają się niezrozumiałe. Aparatura pojęciowa już w 1934 roku przez Ajdukiewicza była określana jako rodzaj podstawowego narzędzia decydującego o naszym obrazie świata. (zob. Ajdukiewicz Kazimierz, Obraz świata i aparatura pojęciowa, w orginale niem. Das Weltbild und die Begriffsapparatur”, „Erkenntnis” IV, 1934, 259-287) Jednak ta sama aparatura, która bywa wielkim odkryciem, dla większości użytkowników jest nic nie mówiącym żargonem. Jak piszą ostatnio wspomniani na wstępie biolodzy zajmujący się językiem „jaskiniowców”, tzn. inter- i multidyscyplinarnego grona badającego życie jaskiń, „w dobie interdyscyplinarności stosowanie żargonu może utrudniać skuteczną komunikację między naukowcami, którzy nie mają wspólnego zaplecza naukowego.” Ci włoscy badacze nawiązywali do wcześniejszych szwedzkich badań nad „czytelnością” tekstów naukowych (Plavén-Sigray, Pontus, Granville James Matheson, Björn Christian Schiffler, i William Hedley Thompson. „The readability of scientific texts is decreasing over time”.) Kult żargonu był już krytykowany wielokrotnie, ale najbardziej przez artykuł Scotta z 1989 r. (Montgomery, Scott L. „The cult of Jargon: Reflections on language in science”. Science as Culture 1, nr 6 (1 styczeń 1989): 42–77.)
Martinez i Mammola zbadali związek między używaniem żargonu a cytowalnością. Rzecz jest niezwykle istotna dla naukowców i życia naukowego zwłaszcza od 2005 roku, kiedy to J. E. Hirsch opublikował swój słynny artykuł o mierzeniu wpływu publikacji, od tamtego czasu pisze się i mówi o tzw. indeksie Hirscha (h-index). (Hirsch, J. E. „An Index to Quantify an Individual’s Scientific Research Output”. Proceedings of the National Academy of Sciences 102, nr 46 (15 listopad 2005): 16569–72.)
Włoscy badacze, ewolucyjny biolog i ekolog, wykorzystali 21486 artykułów „jaskiniowców”, czy lepiej: „jaskiniologów” — ta multidyscyplina szczególnie dobrze się nadaje, bo często występują w niej różnice językowe między badaczami i to nie tylko u tych, którzy reprezentują inne dyscypliny naukowe. Martinez i Mammola wykazali w konkluzji „istotny negatywny związek między proporcją żargonowych słów w tytule i streszczeniu a liczbą cytowań, jakie otrzymuje artykuł”. Jeśli pamiętać, że algorytmy przeszukujące bazy danych oraz realni czytelnicy traktują streszczenia i słowa klucze jako „atraktory” zrozumiałe staje się wezwanie naukowców do delegowania żargonu do tych fragmentów artykułów, w których jego użycie jest nieuniknione, natomiast wyzbycie się nadmiaru – na ile możliwe jest ocenienie tego — terminologii specjalistycznej z abstraktu i słów kluczy.
Autorzy przyznają, że żargon, choć początkowo trudny, skupia lata wiedzy w precyzyjnym obrazie w umyśle, jest esencją dawniejszych badań naukowych, jest skrótem dorobku naukowego poprzedników. Włosi posługują się tutaj metaforą rosyjskiej „matrioszki” — każdy nowy termin wzbogaca początkową wiadomość o informacje, porządkując i systematyzując koncepcje w korpusie naukowym. W podsumowaniu autorzy omawianego badania stwierdzają, że żargon może co prawda mocno pomagać w przekazywaniu idei, ale może częściej przyczyniać się do podziału na sztucznie zdefiniowanych „znawców” oraz „amatorów”, wzmacniając izolację naukowców w ich znanych z literatury krytyków świata akademickiego — wieżach z kości słoniowej.
Chociaż można było wyciągnąć wniosek, że żargonu zasadniczo należy unikać, to byłby to wniosek błędny: w abstrakcie, który nie jest zwykłym streszczeniem, trzeba osiągnąć odpowiednią rozdzielczość percepcyjną wirtualnego czytelnika. Błędnie brzmi część definicji z Wikipedii:
„Abstrakt – **streszczenie** publikacji naukowej lub książki, w którym w formie **maksymalnie** skondensowanej **z jak największą liczbą słów kluczowych**, zawarte są podstawowe informacje o tezie artykułu, metodyce przeprowadzonych badań, najważniejszych wynikach oraz wnioskach.”
W tym kontekście abstrakt to ani nie po prostu streszczenie, ani nie maksymalna kondensacja z jak największą liczbą słów. Co więcej, według wspomnianych Włochów pojawia się także inny wniosek: w abstraktach osiągnąć należy odpowiednią rozdzielczość percepcyjną terminologii specjalistycznej, jeśli piszemy artykuł, który potem indeksowany jest w bazach. Natomiast jeśli aplikujemy o granty, lepiej jest być jak najbardziej eksperckim: najwięcej sukcesów miały aplikacje grantowe, które były najeżone żargonem. Można zauważyć, że w przypadku publicznie dostępnych abstraktów, czytają je jedynie chętni do czytania, natomiast abstrakty grantowe są oceniane przez wąską grupę specjalistów, którzy oceniają projekty, umieszczając je w szerszej perspektywie wiedzy wąsko specjalistycznej.
Idealna rozdzielczość w naukowych artykułach nie może być tą samą rozdzielczością, która byłaby wymagana przez popularyzację nauki: w takich kontekstach 1000 najczęściej używanych słów byłoby bardzo przydatne, żeby potencjalnie każdy człowiek „z ulicy” mógł zrozumieć, o co chodzi w naszych badaniach.
Zatem – podsumowując — kilka wniosków:
- Nie pisz streszczenia, napisz abstrakt;
- Pisząc abstrakt artykułu indeksowanego w otwartym dostępie, zastanów się nad nasyceniem terminologią, ogranicz ją do niezbędnego minimum;
- Pisząc artykuł nie unikaj specjalistycznego żargonu, ale ogranicz go do miejsc niezbędnych;
- Aplikując o granty, pisz projekt i abstrakty bardzo specjalistyczne, nie mówisz do ludzi z ulicy, tylko piszesz dla wysoko ocenianych przez środowisko specjalistów;
- Jeśli mówisz do ludzi, mów ich językiem, najlepiej najprostszym, najczęściej używanym.

Obraz Benjamina Franklina w niskiej rozdzielczości…
PS. 22 września 2021 r. opublikowałem artykuł z Anną Zatorą, w którym wykorzystałem część myśli tego wpisu. Płuciennik, Jarosław, i Anna Zatora. „Matryoshka and Perfect Language Resolution. On the Complex Art of Writing Abstracts”. Zagadnienia Rodzajów Literackich LXIV, nr 1 (22 wrzesień 2021): 185–93. https://doi.org/10.26485/ZRL/2021/64.1/1.
„Matrioszka i idealna rozdzielczość języka. O trudnej sztuce pisania abstraktów”. Zagadnienia Rodzajów Literackich 64, nr 1 (2021). https://doi.org/10.26485/ZRL/2021/64.1/12.