Wizjonerki, zagłada ludzkości i… „Orlen-media”. Margaret Atwood i Greta Thunberg to aktywistki walczące o uznanie konieczności przeciwdziałania katastrofie klimatycznej. Ostatnio połączyła je publikacja w Dagens Nyheter

Margaret Atwood, kanadyjska pisarka znana jest ostatnio przede wszystkim ze słynnych wizji „Opowieści podręcznej”, zekranizowanej w serialu HBO od 2017 roku. Atwood jest wizjonerką, bo wykreowała w swojej powieści antyutopię patriarchalizmu ucieleśniającą się właśnie w Polsce — o tym wydaje się świadczyć obecność tych postaci na protestach ulicznych strajku kobiet w Polsce. Kanadyjska powieściopisarka jest także wizjonerką, bo przewidziała w pewnym sensie pandemię jako sposób na eliminację ludzkości. Daleki jestem od spiskowych teorii dziejów, w której mamy „plandemię” zamiast „pandemii”, ale wizja zagłady ludzkości zawarta w Atwoodowej spekulatywnej, jakby antyutopijnej powieści z 2003 roku pt. „Oryx and Crake” jawi się jako prorocza w okresie dwóch kryzysów: klimatycznego i pandemicznego. Jeden z bohaterów powieści Atwood, zwolennik twardej nauki, niejaki Crake, doszedł do wniosku, że ludzkość jest nieodpowiedzialna, i że ziemia nie zasługuje na takiego gospodarza. Szkodników trzeba wyeliminować i najlepszym sposobem jest szybka akcja wywołania sztucznej zarazy, zaś ludzkość trzeba zastąpić genetycznie ulepszonymi wersjami. To jest wizja posthumanistyczna. W tej właśnie powieści występuje gra komputerowa o bardzo znaczącej nazwie Extinctathon. Doczekała się ona już naukowych opracowań, bo napięcie, które rysuje Margaret Atwood w swojej trylogii klimatycznej wynikające z podziału wiedzy na wiedzę stricte naukową oraz na tzw. humanistykę i sztuki prowadzi ludzkość prostą drogą do zagłady.

W ten sposób Atwood umieszcza siebie w długiej tradycji, która w pewnym sensie rozpoczęła się na początku XIX wieku w osobie Mary Shelley, autorki „Frankensteina, czyli nowoczesnego Prometeusza.” Co ciekawe, ta niezwykle ważna romantyczna powieść powstała także pod wpływem katastrofy, mianowicie wybuchu wulkanu Tambora w Indonezji w kwietniu 1816 roku. Spowodował on niesamowicie gwałtowne burze w Europie podczas następnego lata w Genewie. Ten wybuch stał się już w popularnej kulturze okołonaukowej najpotężniejszym i najgłośniejszym wybuchem wulkanu w czasach historycznych („Crazy Nauka”). Jak się oblicza, zabił w konsekwencji ponad 70 tys. ludzi i wywołał zimę wulkaniczną na całym globie. To że latem 1816 r. w pewnym sensie nie było lata, nad jeziorem genewskim było mnóstwo deszczu i burz z błyskawicami, uznaje się za okoliczności powstania „Frankensteina” Mary Shelley i „Wampira” Lorda Byrona.

Piszę o Atwood, gdyż umieszczono z nią wywiad ostatnio 6 grudnia 2020 roku w Dagens Nyheter w bezprecedensowym numerze największego dziennika szwedzkiego, którego redaktorem naczelnym stała się na jeden dzień 17-letnia Greta Thunberg. Znacząca decyzja redakcji jest olbrzymim czynem medialnym wspierającym gigantyczną karierę szwedzkiej nastolatki. Widać, że za tą karierą idzie agenda wielu, wielu ludzi. W tym samym numerze DN znaleźć można wypowiedzi innego aktywisty reportera Davida Attenborough. Oczywiście, już kiedyś w mediach było podobne wydarzenie, kiedy brytyjski „The Independent” w 2006 zrobił gościnnym redaktorem Bono, no ale wtedy ten nie był już nastolatkiem, miał 66 lat. Damien Hirst artysta plastyk projektował pierwszą stronę tego numeru „No news today”. Sama Greta wcześniej w ubiegłym roku stała się redaktorką programu „Today” w brytyjskim radiu publicznym BBC4.
Co łączy powieści Atwood z nastoletnią Gretą? Oczywiście aktywistyczne zaangażowanie w kryzys klimatyczny.
Greta widnieje na okładce jako mała główka na tle zdjęcia z lotu ptaka tzw. „wrót piekła”, czyli krateru Batagaika w Jakucji, z którego wydobywa się od kilku lat pod wpływem ocieplenia klimatu znacznie więcej metanu, co pogarsza jeszcze bardziej sytuację klimatyczną. „Droga do piekła” to nazwa lokalsów, ale wydaje się, że ta ilustracja na okładce stanowi znaczący wybór redakcji z Gretą, która wcześniej apokaliptycznie i proroczo stwierdzała na szczycie ONZ, „świat stanął w ogniu”. (pisałem o tym w najnowszej publikacji po angielsku).
Zarówno Greta jak i Margaret Atwood łączą tradycje naukowości i humanistyki, próbują łączyć to, co zostało z przez chciwość ludzkości rozdzielone. Na okładce numeru widnieje cytat z Grety:
„To są fakty, a nie jakaś opinia: Świat się ociepla, wieczna zmarzlina topnieje, a ziemia pęka. 58 stron o kryzysie klimatycznym – i o tym, jak mało jest czasu, aby zmienić bieg zdarzeń”.
Ale na drugiej stronie młoda aktywistka pisze: „Kryzys klimatyczny jest najtrudniejszym i najbardziej wymagającym wyzwaniem przed którym postawiono ludzkość. Nasza największa nadzieja leży w demokracji i powszechnej edukacji.” W tym kontekście trzeba widzieć rolę mediów. Media powinny pomagać w edukacji i demokracji, bo pozwalają na szybsze dotarcie z informacją. Szkoła już nie wystarczy, wolne i zaangażowane media są jedyną nadzieją.

I w związku z tym właśnie chciałbym zauważyć, że w Polsce, niestety, ironicznie bardzo brzmi informacja, że media lokalne zostały przejęte przez koncern paliwowy, czyli przez przemysł oparty na paliwach kopalnych współodpowiedzialnych za globalny kryzys klimatyczny. Mariaż mediów i kopalin jest fatalną wiadomością nie tylko dlatego, że ma swój precedens w Gazprom-Media z putinowskiej, niedemokratycznej Rosji. Jest fatalną wiadomością, bo Orlen-Media to jest także Orwell. Jesteśmy już — wedle Reporterów bez granic — w czołówce krajów, w których — po ostatnich wyborach prezydenckich — mamy zagrożenie wolności mediów, bo manipuluje się tzw. mediami publicznymi realizującymi agendę jednej partii (jesteśmy na 68 miejscu na świecie pod względem wolności mediów). Ale jesteśmy też wedle listy Dagens Nyheter najbardziej zanieczyszczającym świat krajem.
Najbardziej zanieczyszczające kraje świata od 1750 do 2019:
USA
Chiny
Były ZSRR
Niemcy
Wielka Brytania
Japonia
Indie
Francja
Kanada
Polska
(Dagens Nyheter 06.12.20, s. 15)
Dlatego to fatalna wiadomość, że będziemy mieli w Polsce media lokalne podporządkowane interesom lobby paliw kopalnych. Orlen-Orwell.
PS. Nieco zmieniona wersja tego artykułu ukazała się 12 grudnia 2020 w Gazecie Wyborczej (tekst tutaj).
