
Dzisiejszy dzień noblowski skłania do refleksji. Świat patrzy na sztokholmskie ceremonie, a ja – po lekturze wczorajszego felietonu w Svenska Dagbladet o potrzebie Nagrody Nobla w humanistyce – mam wrażenie, że wszystkie te wątki układają się w jeden klarowny obraz.
W felietonie pada fundamentalne pytanie: dlaczego humanistyka nie ma swojego Nobla, skoro to właśnie ona uczy nas empatii, sposobów rozumienia innych, a czasem nawet – jak pisze autor – „wywraca nasze widzenie świata na drugą stronę”? Współczesne nauki medyczne i społeczne coraz częściej odwołują się do storytellingu i narracji: potrafimy lepiej podejmować decyzje, jeśli umiemy wysłuchać czyjejś historii. To przecież sama esencja humanistyki: opowieść jako narzędzie poznawcze, nie ozdobnik.
Tu świetnie pasuje postać Petera Singera, również przywoływanego w tekście. Singer uczy, że moralność zaczyna się tam, gdzie przestajemy widzieć wyłącznie siebie. Humanistyka, w tym literatura, poszerza ten „krąg troski” właśnie poprzez narracyjne ćwiczenie wyobraźni moralnej (podobnie zresztą widzieliby także teologowie, tacy jak np. Paul Tillich). Kiedy czytamy Tony Morrison, Virginię Woolf czy Hannah Arendt, uczymy się patrzeć cudzymi oczami – to wiedza praktyczna, społeczna, etyczna.
I teraz — piękne zderzenie: 8 grudnia tegoroczny Noblista literacki, w Polsce mało znany, Laszlo Krasznahorkai, wg Susan Sontag „współczesny mistrz apokalipsy”, wygłosił w Sztokholmie wykład, który sam w sobie był dowodem na to, że literatura już pełni funkcję, o której pisze Svenska Dagbladet. Wykład nie miał linearnej struktury, ani „szwajcarskiej”, poprawnej interpunkcji. Był raczej jak medytacja i manifest w jednym: o aniołach, nadziei, rebelii przeciwko temu, co odbiera człowiekowi wolność i dobroć.
Styl Krasznahorkaiego w tym wykładzie jest kontynuacją jego prozy: długie, spiralne zdania, powtórzenia, poetyckie dygresje. Jego zdania często mają wiele linijek, a nawet całe akapity. Są tak budowane, że czytelnik traci poczucie końca i początku — jest to strumień świadomości i retoryka nawrotów. Ta forma ma imitować: ruch „chodzenia w kółko”, o którym sam pisarz wielokrotnie mówi, rytm myślenia, powolne narastanie obsesyjnej wizji, ruch „chodzenia w kółko”, o którym sam pisarz wielokrotnie mówi. Brak klasycznej interpunkcji jest więc elementem poetyki: świat się rozpada, a zdanie próbuje ten rozpad objąć, zatrzymać, powstrzymać – lecz się nadwyręża.
Zatem ten wykład brzmiał bardziej jak humanistyka najwyższej próby niż tradycyjny, uporządkowany odczyt akademicki. Poetyckie intuicje, filozoficzne skróty, emocjonalna tonacja – wszystko to dowodzi, że literatura nie mieści się w ramie konwencjonalnego wykładu, bo jej siła polega na przekraczaniu form.
I tu mogę dodać z dumą coś bardzo osobistego: Uniwersytet Łódzki przecież już od jedenastu lat nagradza przełomowe książki humanistyczne Nagrodą im. Prof. Tadeusza Kotarbińskiego. Dziś, patrząc na światowe debaty, widać wyraźnie, że byliśmy pionierami. W świecie, który dopiero zastanawia się nad Noblem z humanistyki, my od dekady mówimy: humanistyka zmienia ludzi i społeczeństwa, więc powinna być nagradzana jak każda inna dziedzina przełomowej wiedzy.
Dzisiejszy noblowski wieczór i wykład literackiego Noblisty jeszcze mocniej to wzmacniają.
Bo jeśli literatura jest przestrzenią dla aniołów i dla rewolucji, jeśli jest miejscem, gdzie narracja staje się etyką, a empatia – formą poznania, to naprawdę niewiele różni ją od tego, co czynią „najwyższej klasy” humaniści. Może więc wszystko zmierza w jedną stronę: ten felieton o potrzebie Nobla z humanistyki, moja dawna refleksja z „Literackich identyfikacji i oddźwięków”, intuicje Singera, narracyjne zwroty we współczesnej medycynie i naukach społecznych, wykład Nobel Prize in Literature 2025, który sam jest humanistycznym manifestem, i wreszcie nasza własna, łódzka tradycja nagradzania myśli humanistycznej.
Może za kilka lat ktoś w Sztokholmie powie: „Nobel z humanistyki? To nie jest nowy pomysł. W Łodzi zaczęło się dawno temu.” Na pewno tak nie będzie, ale niech wszyscy pamiętają, że Łódź bywa w awangardzie.