Wynalezienie koła i łączenie ministerstw. O znaczeniu nauk humanistycznych raz jeszcze
Spojrzałem przypadkiem na ofertę walizek podróżnych w dużym sklepie. Wokół było pusto. Nikt się nie kwapił kupować. Wiem, że to nie jest najważniejszy towar, na który dzisiaj nie ma popytu ze względu na pandemię. Ale trochę dało mi to do myślenia. Trochę refleksyjnie zacząłem, a przecież są ważniejsze tematy.

Polska w mediach przez ostatnie tygodnie żyła tzw. rekonstrukcją rządu, albo kryzysem tzw. Zjednoczonej Prawicy. W trakcie rozmów o rekonstrukcji rządu, o której była mowa dawno, jeszcze chyba przed wyborami prezydenckimi, a na pewno zaraz po nich, mówiło się o tym, że ministerstw będzie mniej. Niby dobrze. Ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. W lipcu nauczyciele zostali zaniepokojeni pomysłem połączenia Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z Ministerstwem Edukacji Narodowej. Pomysł fatalny, bo przecież Uczelnie to nie tylko edukacja.
Jednak 22 września 2020 opublikowano apel dwunastu naukowców o połączenie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z Ministerstwem Rozwoju. Naukowcy w liście przypominali, że badania naukowe „powinny służyć społeczeństwu, a ich wyniki rozwijać krajową gospodarkę”. Ich zdaniem, to ważne zwłaszcza podczas epidemii koronawirusa. W wielu krajach taki model się sprawdza, zaś „w dłuższej perspektywie” mogłoby to doprowadzić do zwiększenia finansowania nauki przez sektor prywatny. „Da (to także) szansę na szybszy rozwój polskiej gospodarki”. Wśród dwunastki znaleźli się wysoko postawieni Prezes PAN prof. dr hab. Jerzy Duszyński, prof. dr hab. inż. Arkadiusz Mężyk (Przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich), prof. dr hab. Zbigniew Marciniak (przewodniczący Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego) oraz prof. dr hab. Maciej Żylicz (prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej).

Jaki to ma związek z bagażem?
Słownik Języka Polskiego definiuje słowo „bagaż”
1. «rzeczy w paczkach, walizkach itp., które podróżujący ma ze sobą»
2. «nagromadzenie, zasób czegoś»
Bardzo charakterystyczne, że w Słowniku Języka Polskiego znajdziemy także słowo „bagażowy” odnoszące się do zawodu, który już jakby prawie zupełnie zanikł.
Jeszcze Słownik pod red. Doroszewskiego o bagażu pisał:
„Rzeczy zapakowane w paczki, walizki, tłumoki, pakunki itp. Przeznaczone do przewożenia wszelkimi środkami lokomocji.”
Kiedy czytać taką definicję przychodzą na myśl obrazki uchodźców z płonącej Warszawy albo Aleppo obładowanych takimi właśnie tłumokami… Albo obrazek małego samochodu obładowanego pakunkami z Ikei. (reklama)

U Doroszewskiego pojawia się też frazeologizm: „bagaż ręczny”.
Ale także metaforyczne użycia: „bagaż wiedzy, erudycji, nauki (zasób wiedzy)”. W potocznym użyciu dzisiaj w sieci znaleźć można także takie paranaukowe „bagaż emocjonalny”, którego wielu pragnie się pozbyć. Bagaż jest obciążeniem.
Jak podaje Aleksander Brückner bagaż w języku polskim pojawił się z języka franc. bague — pakunek, z łac. bada, niem. Pack, (pol. pakować się, od franc. pacquet z łac. paccus).
Ciekawa jest angielska etymologia bagażu (Słownik etymologiczny)
Bagage, pojawił się w połowie XV w. jako „przenośne wyposażenie armii; grabież, łup”, „ze starofrancuskiego bagażu” bagaż, sprzęt (wojskowy) ”(14c.), z bague„ paczka, pakunek, worek ”, prawdopodobnie ostatecznie z tego samego skandynawskiego źródła, które przyniosło worek, czyli bag. Później używane torby, kufry, paczki itp. Widać już tutaj wyraźnie pewną maskulinizację bagażu, jego męskie kulturowe wymiary.
Bardzo ciekawa jest jednak historia bagażu na kółkach. Pierwszy patent dotyczący bagażu na kółkach został złożony w 1949 r., opublikowany w 1953 r. Co ciekawe, kufer na kółkach został wynaleziony już w 1887 r., zaś walizka na kółkach w 1945 r. – ale, jak pisze Daniel A. Gross w Smitsonian nie udało się ich skomercjalizować. Nie było popytu? Czy może innych warunków? Bernard D. Sadow w 1970. r. złożył wniosek rozpatrzony pozytywnie 1972 r. jako „Rolling Luggage”.
To co znamy dzisiaj jako najbardziej powszechną formę „bagażu na kółkach” zawdzięczamy amerykańskiemu pilotowi Robertowi Plathowi, (Robert Plath to jeden z pilotów Northwest Airlines 747) który w 1987 r. wynalazł bagaże dla członków załóg samolotów. Plath skomercjalizował wynalazek, bo podróżni zaczęli zazdrośnie patrzeć na elegancko przechadzających się po lotniskowych hallach członkach załóg samolotów. Duży interes zaczęła robić na tym wynalazku słynna firma Samsonite (od 2004 roku).
„Ludzie niedobrze akceptują zmiany” – powiedział wynalazca Sadow.
Joe Sharkey zastanawia się w NYT:
„Dlaczego więc pojawienie się bagażu na kółkach trwało tak długo? Pan Sadow przypomniał sobie silny opór, jaki napotkał podczas tych wczesnych telefonów do sprzedaży, kiedy często mówiono mu, że mężczyźni nie przyjmą walizek na kółkach. „To była bardzo macho” – powiedział.
Ale był to również czas ogromnych zmian w kulturze podróżowania, ponieważ coraz więcej osób latało, lotniska stawały się coraz większe i znacznie więcej kobiet zaczęło podróżować samotnie, zwłaszcza w podróży służbowej. Zajęło to dużo czasu, ale zwyciężył zdrowy rozsądek i dążenie do wygody. Walizka zyskała koła; podróżni nie potrzebowali już rutynowo tragarzy i boyów hotelowych.” (Sharkey, Joe. „Reinventing the Suitcase by Adding the Wheel”. The New York Times, 4 październik 2010, sekc. Business.)
Katrine Marçal w Dagens Nyheter pisze wczoraj (26.09.2020), dlaczego minęło 5000 lat, zanim dostaliśmy walizki na kółkach (Därför tog det 5.000 år innan vi fick resväskor med hjul)
„Koło to technologia, która ma 5000 lat. Odkąd wynaleźliśmy koło, stosujemy je od jednego poważnego problemu do drugiego. Stawiamy koła na wozy, taczki, armaty i samochody. Nawet męczarnia chomika powstała przed walizką na kółkach.”

Pisze dalej: „Ekonomiści pomyśleli o tym wszystkim i walizka na kółkach stała się czymś w rodzaju klasycznego przykładu tego, jak innowacje mogą zająć trochę czasu w gospodarce.”
Autorka przywołuje laureata tzw. Ekonomicznego Nobla z 2013 r., Roberta Shillera, który stwierdza, że dobry pomysł to za mało w ekonomii. „Rynek nie zawsze rozumie swoje najlepsze sposobności.” Dlatego należy stwierdzić, że ludzie przed 1987 r. nie widzieli sensu walizek na kółkach, zawsze myślimy, że to co jest, to najlepsze z możliwych rozwiązań technologicznych.
Przywoływany przeze mnie wielokrotnie Nassim Taleb, interdyscyplinarny autor bestsellerowego „Czarnego łabędzia”, pisze także o walizkach w swojej książce „Antykruchość” (Antykruchość. O rzeczach, którym służą wstrząsy 2015) pisze, że im bardziej oczywiste jest rozwiązanie, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że wymyślimy je przy użyciu skomplikowanych metod.
A sprawa jest banalnie prosta, jeśli uwzględnić wymiar humanistyczny historii kultury i cywilizacji. Kiedyś rewolucję przypisywano np. jeansom, które pomogły pokonać komunizm. (Nial Fergusson w Cywilizacji. Zachód i reszta świata, 2013) Dzisiaj podobnie trzeba spojrzeć, z punktu widzenia kulturowej historii na wynalazek bagażu z kółkami. Jak stwierdza Katrine Marçal „Mężczyźni musieli nosić, aby udowodnić, że są mężczyznami, a kobiety nie były priorytetowym konsumentem.”
„Walizka zaczęła się toczyć, gdy zmieniliśmy nasz pogląd na płeć: że mężczyźni muszą nosić, a mobilność kobiet jest ograniczona.”
Katrine Marçal to pisarka i korespondentka DN w Londynie. Zadebiutowała filmem „Rape and Romance” (2008) i od tego czasu opublikowała między innymi „The Only Sex” (2012) i „The Left at the Edge of the Fourth Industrial Revolution” (2017). „Jedyna płeć” została przetłumaczona na około dwadzieścia języków. W języku szwedzkim ponownie ukazał się tytuł „Kto ugotował obiad Adamowi Smithowi?” Na jesieni ma wyjść jej najnowsza książka „Inventing the World” (Mondial), książka o tym, jak pojęcia męskości i kobiecości ukształtowały współczesne społeczeństwo.
Dlaczego o tym pisać w kontekście połączenia ministerstw? Ano dlatego, że kiedy pisze się o innowacyjności nauki, często mówi się także o jej komercjalizacji, służbie rozwojowi społecznemu. Otóż, bez rozwoju nauk humanistycznych, które mają się czasami bardzo dobrze, choć się ich nie docenia i nie dowartościowuje, nie ma mowy o rozwoju społecznym. Tak, studia nad płcią kulturową, czyli gender, są niezwykle przydatne społeczeństwu, jak widać po historii wynalazku koła. Koła nie wynajdziecie Panowie przez łączenie ministerstwa Nauki z ministerstwem Rozwoju. Zwłaszcza Minister Jarosław Gowin na pewno nie wynajdzie koła.

Ale zniszczyć możecie wiele, jak wiele już zniszczono w stadninie w Janowie. I na uniwersytetach po dobrej zmianie. Niszczenie jest łatwe i proste. Budowanie trwa lata i dekady.