Indeks świętości? Porównanie h-index Scopus i Google Scholar

Co zamiast deformy Gowina? Czy indeks świętości? Jedno i drugie jest głupie.

Pojęcie indeksu jest abstrakcyjne i cyfrowe (fot. lic. Depositphotos)

Wpadł mi w oko ostatnio artykuł sprzed dwóch lat prof. Adriana Furnhama z Oslo i Londynu, który jest bardzo pouczający, jeśli idzie o ocenę standardów naukowych obowiązujących w Polsce po reformie gowinowskiej. Przypomnę, że wedle tych wprowadzonych w 2019 roku standardów naukowcy wszystkich dyscyplin powinni publikować w wysoko punktowanych czasopismach wskazanych przez ministerstwo oraz przypisać się — w praktyce najlepiej do jednej — do kilku wybranych dyscyplin naukowych. Dyscypliny skatalogowano i niektóre — np. kulturoznawstwo — inaczej nazwano. Najważniejszy dla humanistów był cios w monografie naukowe, choć są po dyskusji środowiskowej w końcu bardziej dowartościowane, ale jednak nie wyżej, tylko na równi z najlepszymi publikacjami w czasopismach.

Adrian F. Furnham to brytyjskiego pochodzenia, profesor psychologii z Oslo, który — według tych wskazanych przez ministerstwo Gowina kryteriów — ma osiągnięcia z najwyższej półki: 1117 dokumentów wykazuje Scopus, 40508 cytacji na dzień 2. lutego 2022 r., tzw. h-index: 91. Dotychczas największą gwiazdą dla mnie osobiście był niesamowity Steven Pinker, kognitywista amerykański, ale on ma h-index ledwie 48, zaś wykazanych dokumentów w Scopusie tylko 142, cytacji ledwo ćwiartkę Furnhama: 12425.

Bardzo mnie zainteresował dorobek tego uczonego, który nie tylko jest bardzo interdyscyplinarny, ale także wielodyscyplinarny. Opublikował wiele książek i wiele artykułów — bardzo różnych — publikuje w bardzo wielu miejscach, jest niezwykle kooperujący i międzynarodowy. Można powiedzieć: niedościgły wzór do naśladowania.

Kiedy jednak sięgnąć do jego profilu na Google Scholar, to okaże się, że jego osiągnięcia tam są jeszcze lepsze, wprost niewyobrażalne: cytowań prawie cztery razy więcej 140102, h-index dwukrotnie większy 176.

Byłem w szoku.

No i napisał o tym szoku profesor Furnham artykuł pt. „Czego się nauczyłem z mojego profilu na Google Scholar z h-index”, opublikowany w prestiżowym czasopiśmie specjalizującym się w naukometrii. (Furnham, A. (2020). What I have learned from my Google Scholar and H index. Scientometrics, 122(2), 1249–1254.)

Najbardziej zaskakujące jest przede wszystkim to, że najczęściej jest cytowana jego książka pt. „Psychologia szoku kulturowego”, która w Scopusie w ogóle nie istnieje, wedle Google Scholar ma prawie 3800 cytowań. Jedna książka.

W artykule można wprost znaleźć 8 lekcji wyprowadzonych z analizy danych Google Scholar:
Lekcja 1: Czasopisma o dużym wpływie nie gwarantują wysokich osobistych cytowań (w ogóle).
Lekcja 2: Innowacyjne badania są trudniejsze do opublikowania, ale (często) najczęściej cytowane.
Lekcja 3: Publikuj dobre recenzje tak często, jak dobre artykuły, aby uzyskać jak największy wpływ.
Lekcja 4: Książki są istotne, ale rozdziały w książkach pod redakcją są mniej cytowane.
Lekcja 5: Artykuły, niezależnie od tego, jak dobre, pod koniec mody lub trendu, są z biegiem czasu rzadziej cytowane.
Lekcja 6: Wybierz czasopisma ogólne z lepiej cytowanych dyscyplin, aby uzyskać jak największy wpływ.
Lekcja 7: Nie wkładaj wszystkich jajek (artykułów) do jednego koszyka (czasopisma), jakkolwiek by on nie był dobry. Rozgłaszaj dobrą nowinę w wielu miejscach
Lekcja 8: Jeśli chcesz mieć maksymalną liczbę cytowań, włóż wysiłek w konstruowanie poprawnych testów/miar w nowym obszarze.

I jeszcze we wnioskach artykułu można wyczytać:

„Niektórzy twierdzą, że nie ma znaczenia, gdzie publikujesz, jeśli artykuł jest interesujący i ważny. Ten pomysł denerwuje zbyt wielu ludzi, aby się z nim zgodzić, ale dane mogą takie sądy potwierdzać. Ten artykuł opiera się na N = 1. Ponadto jest introspektywny.” Wielu powiedziałoby, że to „stronnicza praca na absurdalnie niereprezentatywnym i maleńkim zbiorze danych”.

Autor zachęca innych do sprawdzenia swoich danych. Co i ja czynię.

Dodam, że w naukach humanistycznych i społecznych badanie jakościowe często polega na opisie pojedynczych przypadków, tzw. case studies, bądź wprost wywiadach z pojedynczymi ludźmi. O autoetnografii nie wspomnę. Kognitywiści także korzystają z introspekcji.

Wydaje mi się naprawdę żenujące, że otwieranie się na świat Polski musiało mieć taki idiotyczny wymiar, jak miało to miejsce w gowinowskiej deformie, jednoznacznie jednostronny i szkodliwy dla nauk społecznych i humanistycznych. Co nie znaczy, że zmiany wprowadzone przez niejakiego Przemysława Czarnka są sensowne, w większości prowadzą one do takich absurdów, jak te ujawnione ostatnio w ocenie prorektora KUL, który proponuje jakby „indeks świętości”. Wedle profesora Sitarza KUL to najlepszy na świecie uniwersytet, bo ma najwięcej katolickich świętych, zaś inne kryteria oceny, takie jak liczka noblistów, to czysty przypadek. (zob. Ks. prof. M. Sitarz: w kategorii świętość nasza uczelnia znajduje się na czołowych miejscach listy światowej https://www.kul.pl/art_97845.html).
Kpina z jednostronności parametrycznej oceny jest uzasadniona, niestety. Zgadzam się w tym punkcie z ks. Profesorem Sitarzem. Należy kpić z idiotyzmów. Ale w takim wydaniu, jak ostatnio na KUL, w propozycji „indeksu świętości” — doprowadza do ośmieszenia świata akademickiego i świata nauki. O tym, że chrześcijaństwu to nie pomaga, nie wspomnę. Jednak taka reakcja Czarnkowo-Sitarzowa, to jest konsekwencja wprowadzenia idiotyzmów gowinowskich — reakcja była do przewidzenia, bo świat nie znosi nierealistycznych regulacji, nieliczących się z ludźmi, praktykami, tradycjami i opiniami środowiskowymi. Odpowiedzią nie powinny być idiotyzmy jeszcze większe, tylko w drugą stronę.

Polska miszczem Polski. No…

Jedna uwaga do wpisu “Indeks świętości? Porównanie h-index Scopus i Google Scholar

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.