Obejrzałem konferencję prasową ministra Czarnka i chciałbym na tym przykładzie pokazać, jak tworzy się „fake newsa”, albo jak stworzyć pasek TVP, albo jak uprawiać propagandę.
Podstawową sprawą do zrozumienia jest to, że aby mówić o tzw. „fake newsie”, nie trzeba wcale wyobrażać sobie, że wytwórca fake newsa nie odnosi się do prawdy. Powiedziałbym wręcz, że prawda jest podstawowym budulcem fake newsów. Prawda warunkiem fake newsa. I tak jak nie ma gorszego kłamstwa od statystyki (przypomnę tutaj słynne powiedzenie: „małe kłamstwo — duże kłamstwo — statystyka), tak i posługiwanie się prawdą i prawdziwymi statystykami służy często ludziom władzy do tego, aby wykreować fake newsowe przesłanie bądź kłamliwą narrację propagandową.

Minister Czarnek zwykł zapraszać na swoje konferencje prasowe do wystąpienia swoich zastępców bądź specjalistów niższego szczebla, po to żeby oni prezentowali konkretne fakty i konkretne liczby. On natomiast wprowadza podstawową ramę narracyjną i nadaje ton przesłaniem głównym wystąpienia. Tym razem także od prawdy i konkretów był Dyrektor CKE.
Główna opowieść ministra Czarna była uderzająca: „wyniki matur są lepsze, bo praca w szkołach była już w tym minionym roku normalna, czyli stacjonarna.”
Ani jedno zdanie, ani drugie nie jest prawdą.
To że wyniki matur w jednym zakresie referencyjnym ilości osób, które zdały maturę, zasadniczo są lepsze o prawie 4 procent, to oznacza ni mniej ni więcej tylko tyle, że 4% abiturientów więcej zdało od abiturientów zeszłego roku, wcale nie znaczy to, iż wyniki są lepsze.
Ani też praca w ubiegłym roku nie była 100% stacjonarna, bo były kwarantanny itd. Poza tym w dzisiejszym świecie narzędzia cyfrowe powinno się opanować i umiejętnie z nich korzystać.
Dla mnie jako wykładowcy wyższej uczelni oraz byłego prorektora ds. ształcenia najważniejsze są wskaźniki z tzw. matur rozszerzonych, czyli z przedmiotów dodatkowych. Tutaj pan dyrektor, zapewne z polecenia, „nie skupiał się na szczegółach” i odesłał do stron internetowych.
Nie podano tych wyników szczegółowych, a są one przygnębiające.
Średnie wyniki z poszczególnych przedmiotów na poziomie rozszerzonym: język angielski na poziomie rozszerzonym: 63 proc., język niemiecki na poziomie podstawowym: 57 proc., matematyka na poziomie rozszerzonym: 33 proc., biologia: 43 proc., chemia: 37 proc., fizyka: 37 proc., geografia: 40 proc., historia: 38 proc., wiedza o społeczeństwie – 30 proc.
Zwraca zwłaszcza uwagę to, że z Wiedzy o społeczeństwie mamy tak słaby wynik średni, że gdyby były progi punktowe, to średnio większość maturzystów by nie zdała…
Te dane dotyczą przedmiotów wybieranych jako przedmioty specjalizacji, jako przedmioty z pasji, a nie z obowiązku. I to te przedmioty stanowią podstawę w dostawaniu się na studia, to z nich właśnie buduje się punktację w rankingach na studia.
Sprawę komentuje również Tygodnik Polityka, zwracając uwagę na radość ministra Czarnka z bylejakości. Podawane są tam przede wszystkim wyniki szczegółowe z matur dodatkowych z matur rozszerzonych. A te są naprawdę przygnębiające. I nie jestem wcale pewny, że interpretacja tygodnika polityka jest właściwa do końca, że tolerujemy bylejakość. Nie to jest chyba wnioskiem głównym.
Wniosek nasuwa mi się tylko jeden: matura w Polsce powinna przestać być warunkiem dostania się na studia. Przeprowadzona w taki właśnie sposób jak jest, z takim systemem szkolnictwa nastawionym na rozwiązywanie problemów pod test, nastawionym na odtwarzanie, a nie tworzenie i krytyczne myślenie z wyobraźnią, nie ma większego sensu.
Przekonanie ministra, że normalność polega wyłącznie na analogowości, że narzędzia cyfrowe to anomalia jest tak samo anachroniczne jak jego pojęcie normalności w przypadku życia seksualnego czy też tak zwanego gender. Mógłbym tutaj złośliwie zauważyć, że towarzyszący ministrowi dyrektor bardzo się ucieszył — chyba poza protokołem — z tego, że system sprawdzania wyników matur sprawdził się już drugi rok i że, uczniowie sprawdzali wyniki matur głównie z komórek, co świadczy wymownie o generacyjnej zmianie w podejściu do narzędzi cyfrowych. Pan dyrektor się ucieszył, ale pan minister w ogóle takich faktów pokoleniowych oraz kulturowych nie zauważa, bo jego świat to świat dziewiętnastowiecznej szkoły z pruskim drylem.
Minister się szeroko uśmiecha. Minister zadowolony. Kolejny przysłowiowy, polski „miś” wystartował w powietrze…
Na marginesie: pod koniec wystąpienia podano także datę decyzji administracyjnych dotyczących ewaluacji naukowej uczelni w Polsce. Przypomniano właściwie, że te decyzje mają być do końca lipca. Ale że propozycje wynikające z algorytmów są już od maja, to można sobie wyobrazić, co się dzieje w tych gabinetach ministerialnych za zamkniętymi drzwiami… Algorytmy ustanowione przez pseudoreformatora Jarosława Gowina okazały się kompletną katastrofą. Taką samą jest mniemanologia stosowana ministra Czarnka. Nie chcę się powtarzać, ale to ważne: minister Gowin umożliwił Czarnkowi takie działanie, on był warunkiem sine qua non „Czarnków” i potulnych względem władzy rektorów uczelni.
PS. Zmieniony tekst ukazał się 08 lipca 2022 w Gazecie Wyborczej
Jeśli się do tego doda, że w wielu szkołach był duży odsetek uczniów niedopuszczonych do matury, bądź nakłonionych do „dobrowolnej” rezygnacji w zamian za świadectwo ukończenia szkoły, to wskaźnik zdających maturę mógł wyglądać nawet imponująco. Teoretycznie nawet 100%!
PolubieniePolubienie