Pałac na cmentarzyskach

O stosowności metafor słów kilka

Pomnik Francisco Goyi przed Muzeum Prado w Madrycie (zdjęcie autora JP)

Metafory są w stanie ujawnić bardzo dużo. Metafory budują naszą mentalną przestrzeń, czasami mówi się o metaforach, którymi żyjemy. Na przykład, taka matefora orientacyjna, „To co wysoko, to dobre, to co nisko, to złe”, albo „przyszłość przed nami”, zaś „przeszłość za nami”. 

Czasami jednak metafory przechodzą do życia codziennego, zdarza się, iż kompletnie wyzbyte pierwotnych kontekstów. Tak jest chyba w przypadku powiedzenia: „kiedy rozum śpi, budzą się demony”. Często używamy tego określenia, żeby delikatnie, kulturalnie skrytykować jakieś zjawisko. To jest kulturalny sposób wskazania, że uznajemy dane zjawisko za wynikające w braku rozumu. Inaczej mówiąc, można by to porównać z wypowiedzią grzecznego ucznia, który już wie, że nie można szastać w przestrzeni publicznej określeniami takimi jak „głupi”, „kretyn”, „debil”, „idiota” — zamiast tego lepiej, grzeczniej jest powiedzieć: ach, to jest niemądre… Co lepiej wykształceni mogą właśnie pójść jeszcze dalej i w bardzo kulturalny sposób, wręcz filozoficzny powiedzieć: „Kiedy rozum śpi, budzą się demony”. 

Kiedy Francisco Goya namalował słynny cykl 80 rycin pt. „Kaprysy” chciał w duchu oświecenia skrytykować społeczeństwo hiszpańskie. Pierwotnie chciał prawdopodobnie także uniknąć łatwych oskarżeń i nadać całości cyklu (delikatnie nazwanemu „kaprysami” [w domyśle: wyobraźni, fantazji]) charakter metaforyczny, ironiczny: chciał umieścić niejako autoportret siebie śpiącego, którego atakują zwierzęta ciemności, stworzenia nocy: nietoperze, sowy, a gdzieś u doły gotowy do ataku jest także znany drapieżnik nocny: kot. Choć ten nie atakuje śpiącego raczej wpatruje się za widza. W pierwotnej wersji tej ryciny Goya nawet ma splecione do modlitwy ręce, tak bardzo chciał być delikatny i uduchowiony w sensie tradycyjnym. Wiadomo jednak, że znał i studiował oświeceniowe szkice praprzodka satyry, angielskiego miedziorytnika, Williama Hogartha, chłoszczącego społeczeństwo angielskie na przykład za pijaństwo (wtedy nie znano jeszcze jednostki chorobowej alkoholizmu). 

W całości szkiców jest sporo różnych fantastycznych wyobrażeń, dlatego nie można Goyi uznać po prostu za kolejnego oświeconego. Dostarczył on zresztą swoistej teorii twórczości, pragnąc zasugerować, że fantazja sprzęgnięta z rozumem potrafi tworzyć prawdziwą sztukę. 

Zatem jego jeden z najsłynniejszych szkiców: „Kiedy rozum śpi, budzą się demony” był bardzo ironiczną próbą stworzenia uniwersalnego języka sztuki. Problem w tym, że owe demony z tego szkicu miały iść na okładkę, dlatego były delikatnie zasugerowane i skomentowane auto-poetycko.  Gdyby zostać tylko przy okładce i nie sięgnąć dalej i nie przechodzić przyśpieszonej edukacji przez 80 kolejnych szkiców, można byłoby sądzić, że Goyę można wyczerpująco zrozumieć przez popularne wątki oświeceniowe, także hiszpańskie, widzące uniwersalny kichotyzm w każdym człowieku. Wedle tej filozofii, człowiek jest takim trochę obłędnym rycerzem, walczącym zasadniczo w dobrej, słusznej sprawie, czasami jednak właśnie szaleje jakby, bo zdarza mu się przysnąć. Dlatego walczy z wiatrakami, bo mu się zdają olbrzymami.

Obawiam się jednak, że w przypadku niektórych zjawisk życia społecznego lepszej metafory dostarcza John Milton, który w „Raju utraconym” dał świetny obraz pandemonium — pałacu upadłych aniołów w piekle, czyli siedziby demonów, diabłów. Jest on bardzo okazały, zrobiony ze złota. 

Może taka architektoniczna metafora bardziej przystoi wydarzeniom kaliskim z 11 listopada? Dziwię się doprawdy, jak można lekceważyć tę symbolikę w trakcie swoistej uczty faszystów w Kaliszu? Rozumiem, że w Warszawie hasła „roz-puszczonego Bąkiewicza” o niesieniu „krużganków oświaty” policji PiS nie przeszkadzały. Internet pełen jest żartów na ten temat. Można się cieszyć, że w końcu Empik zostawili tym razem w spokoju. Ale co robiła policja PiS w Kaliszu, kiedy rozwydrzona banda faszystów paliła i nabijała na dzidę egzemplarz Statutu Kaliskiego, symbolu Polski otwartej i tolerancyjnej, z wrzaskami „tu jest Polska, a nie Polin”? Palenie książek i nabijanie na dzidę książek to dopiero początek… w tle były też hasła: ”śmierć wrogom”. Takie rzeczy policja Rzeczpospolitej powinna natychmiast gasić w zarodku, to jest ewidentne, choć symboliczne i językowe nawoływanie do przemocy względem Żydów….  No ale Policji PiS coraz mniej takie rzeczy obchodzą, muszą pilnować pomników wodza i kościołów…  no bo czasami rozmodlony i rozkochany naród mógłby im coś zrobić… (nie sądzę…) A może policja PiS sprawę orkiestruje? Tak pytam tylko, czy tam była policja? Dowiaduje się, że owszem była i był także reprezentant Prezydenta miasta, nota bene, architekta. No i prezydent skomentował: Kiedy rozum śpi, budzą się demony. Nie. To już nie jest tylko głupota i zabobon. To jest rozpuszczone pandemonium za państwowe pieniądze, bo przecież z polskich podatków 3 mln poszły na fundację pana Bąkiewicza. 

Złote pandemonium. Pandemonium na sterydach. Pandemonium napędzane polskim węglem i polską ropą. 

Przeraża mnie to, że ten pałac stoi na cmentarzyskach. 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.