Szkiełko i oko

Miary, liczby, parametry w nauce są ważne, ale nie najważniejsze. Jeszcze bardziej jest to widoczne w świecie kryzysów. Pandemia a jakość i rzetelność badań naukowych i otwarty dostęp to są ważne tematy.

Fot. szkiełka i oka (z zasobów licencji Depositphotos)

Wczoraj 16 lipca 2020 ukazała się bardzo ważna praca dotycząca oceny pracy naukowców „Zasady oceny naukowców z Hongkongu: wspieranie rzetelności badań naukowych”. Głównym autorem jest David Moher, irlandzki epidemiolog i badacz w Ottawa Hospital Research Institute (OHRI), gdzie jest także dyrektorem Centre for Journalology oraz kanadyjskiego Centrum EQUATOR. Jest także profesorem nadzwyczajnym i szefem badań uniwersyteckich na Uniwersytecie w Ottawie. Jest nadzwyczajnie często cytowany.

Konto na Twiterze Davida Mohera, autora omawianego artykułu

Moher, David, Lex Bouter, Sabine Kleinert, Paul Glasziou, Mai Har Sham, Virginia Barbour, Anne-Marie Coriat, Nicole Foeger, i Ulrich Dirnagl. „The Hong Kong Principles for Assessing Researchers: Fostering Research Integrity”. PLOS Biology 18, nr 7 (16 lipiec 2020): e3000737.

Opublikowane zasady oceny naukowców są istotne także dla Polski między innymi dlatego, że nie tylko w Polsce dominuje pogląd, iż najważniejsze są parametry oceny takie jak cytowalność i obecność w wysoko punktowanych czasopismach. A równie ważna jest rzetelność naukowa mierzone właśnie tymi zasadami, których formułowanie zajęło zespołowi Davida Mohera kilka lat. Ale owe zasady wieńczą długi proces otwierania nauki, który najpierw był domeną fascynatów, teraz jednak w świetle przyjętych przez przeważającą liczbę grantodawców zasad, dotyczy już każdego naukowca, a nie jest tylko sprawą dodatkowego hobby, polegającego na dzieleniu się własnymi dokonaniami za darmo z całym światem. Zasady z Hongkongu ewoluowały z projektów rozesłanych do 700 uczestników WCRI (VI Światowa Konferencja o Rzetelności Badań). Późniejsza wersja, przesłana po konferencji w czerwcu 2019 r., przyciągnęła uwagi ponad 100 osób. Konferencja organizowana była przez CODE (Code of Conduct for Editors), stowarzyszenie założone przez Mike’a Farthinga (Gut), Richarda Smitha (BMJ) i Richarda Hortoan (The Lancet) w kwietniu 1997 r.

Tabela ze wskaźnikami odpowiedzialnych praktyk badawczych z cytowanego artykułu zespołu Mohera

Jak pisze o tej publikacji John Ross w Times Higher Education (https://www.timeshighereducation.com/news/key-role-institutions-new-research-integrity-guidelines), od czasu pandemii Covid-19 rośnie świadomość, że otwartość ma kolosalne znaczenie dla ludzkości, badacze SARS-CoV-2 oraz choroby z z wirusem tym związanej COVID-19 czerpali ze wszystkich dostępnych zasobów dla naukowców w wielu krajach. Jednak to uwydatniło potrzebę podwojenia rzetelności badań, bo udostępniane artykuły i materiały badawcze mogą wpływać na los ludzkości w sensie bardzo konkretnym, nierzetelność i nieuczciwość w tych publikacjach może powodować tragedie i katastrofy. David Moher powiedział THE, że pandemia rzuciła światło na niektóre „bardzo niefortunne praktyki badawcze”, które doprowadziły do ​​wycofania artykułów. Wyniki badań dotyczące Covid-19 były utrzymywane w tajemnicy, mimo że zobowiązanie do udostępniania danych zostało podpisane przez Wellcome Trust i ponad 150 innych organizacji.


Na tym tle właśnie trzeba spojrzeć na zaangażowanie w otwarty dostęp publikacji i materiałów badawczych widoczne w przyjętych na konferencji „Zasadach z Hongkongu”, które mogą zostać zatwierdzone i wdrożone we wszystkich instytucjach, niezależnie od ich kondycji finansowej. To dotyczy zarówno grantodawców, jak redakcji i wydawców książek i czasopism, czy uczelni na całym świecie.

Jak pisze Jim McCluskey 17 lipca 2020: „Haydn napisał 107 symfonii, a Beethoven stworzył tylko dziewięć – chociaż większość z nas potrafi nucić co najmniej jeden z utworów Beethovena, niewielu może sobie przypomnieć którykolwiek z utworów Haydna. Na tym zasadniczo polega problem z wykorzystaniem liczb do pomiaru unikalnej wartości czegoś tak złożonego, jak to, co wyłania się z ludzkiej wyobraźni.”

Stąd poparcie takich inicjatyw jak DORA San Francisco Declaration on Research Assessment z 2012 r.

Opublikowane przez zespół Mohera zasady (jest ich pięć) zwracają uwagę na czynniki zbyt często pomijane w ocenach pracy naukowców opartych na miarach i parametrach takich jak punktowane publikacje, indeksy cytowań, czy wysokość grantów badawczych. Moher stwierdza, że „kryteria ilościowe są łatwe do zmierzenia, nie dają pełnego obrazu rygoru pracy naukowców ani ich wkładu w badania i społeczeństwo”.

Zasada 1: Oceniaj badaczy pod kątem odpowiedzialnych praktyk od koncepcji do realizacji, w tym opracowanie pomysłu badawczego, projekt badań, metodologia, wykonanie i skuteczne rozpowszechnianie.
Zasada 2: Doceniaj dokładne i przejrzyste raportowanie wszystkich badań, niezależnie od ich wyników.
Zasada 3: Doceniaj praktyki otwartej nauki (otwarte badania) – takie jak otwarte metody, materiały i dane.
Zasada 4: Doceniaj szeroki zakres badań i stypendiów, takich jak replikacja, innowacje, tłumaczenie, synteza i meta-dane.
Zasada 5: Doceniaj szereg innych wkładów w odpowiedzialne badania i działalność naukową, takich jak wzajemna ocena dotacji i publikacji, mentoring, pomoc i wymiana wiedzy

Zasady z Hong Kongu podkreślają wartość otwartego dostępu – do metod, materiałów i danych, a także publikacji – oraz różnych form badań, w tym replikacji, innowacji, tłumaczenia, syntezy i metadanych. Podkreślają również znaczenie wzajemnej oceny, mentoringu, pomocy i wymiany wiedzy.

W tym kontekście jest dla mnie dużym wyzwaniem pytanie, czym są dane badawcze dla humanistyki. Wydaje mi się, że potrzebna jest nad tym szeroka dyskusja. Jako naukowiec zajmujący się ostatnio także badaniem jakościowym nie mogę nie zauważyć, że rzetelność w tym względzie nakazałaby np. Bronisławowi Malinowskiemu opublikować jego „Argonautów”, ale nie wystarczyłoby załączenie wspaniałych zdjęć terenowych Malinowskiego w otoczeniu tubylców, potrzebne byłoby także opublikowanie jego skrywanego przez długi czas dziennika… To jest prawdziwe wyzwanie. No i pytanie, czy faktycznie repozytoria nasze instytucjonalne są gotowe na przyjęcie tej masy danych w postaci notatek, zdjęć, filmów, dźwięków…

Fotografia Bronisława Malinowskiego w otoczeniu tubylców, przykład łączenia w działalności naukowej publikacji nie tylko wyników badań, ale także dokumentacji fotograficznej badań w terenie (zdjęcie na prawach CC, wikipedia. Picture of Bronislaw Malinowski with natives on Trobriand Islands. Między 10.1917 a 10.1918. Źródło London School of Economics Library Collections. Autor nieznany, prawdopodobnie Billy Hancock, poławiacz pereł na wyspach Triobrianda)

Właśnie dzisiaj też prof. Monika opublikowała apel na Facebooku do młodych naukowców, żeby za bardzo nie ufali miarom ilościowym.

Napisała:

„Niektórzy polscy uczeni, szczególnie młodzi, oczekują, że parametryzacja w jakiś sposób zobiektywizuje pracę na uczelni, że ich wysiłek zostanie dostrzeżony i doceniony dzięki zaistnieniu obiektywnych miar. Niedługo dowiedzą się, że są to nadzieje wybitnie płonne. Być może dowiadują się o tym w tej właśnie chwili.
Parametry zostały stworzone dla zarządów (i dla administracji). Trudno się dziwić, że zarządy wykorzystują je dla swoich własnych celów, na swój sposób. Normalną praktyką jest więc „wysysanie punktów” – zatrudnia się naukowca z duża ilością punktów, wpisuje takowe w odpowiednie zestawienia, po czym pracownika się marginalizuje, zniechęca czy wręcz mobbinguje (by nie zyskał zbyt wiele władzy środowiskowej i nie zagroził ich pozycji). Dodać należy, że zarządy nic nie tracą w ten sposób, bo publikacje niemal zawsze przychodzą falami, czyli na „punkciki” uzyskane w jednym roku pracuje się ok 5 lat (lub więcej, jeśli badania jakościowe). Fazy są mniej więcej takie badania (gdy pisze się mniej), pisanie, przerabianie, wysyłanie do pism, odrzucenia, zmiany, wreszcie akceptacje. Więc takie przechwycenie pracownika skonsumowanie go i wydalenie nic nie kosztuje pracodawcę ,to jest dla zarządu czysty zysk (po pięciu latach i tak ich już na uczelni nie będzie – menedżerowie akademiccy z „największymi sukcesami” dbają o to, by po max 5 latach przenieść się dalej). (na fazy publikacyjne jest jeden sprawdzony sposób samoobrony – zmiennofazowe współautorstwo, ale w Polsce system silnie o tego zniechęca). Polskie zarządy akademii wiedzą to wszystko równie dobrze, jak zarządy z innych krajów. Owszem, mamy na wielu uczelniach władze zainteresowane budowaniem środowiska raczej, niż „osiąganiem sukcesów” – i przepowiadam, że już pod koniec roku kalendarzowego będziemy widzieli bardzo wyraźnie którzy to rektorzy, dziekani, dyrektorzy instytutów. Jeśli zachowamy przytomność umysłów, powinniśmy tę wiedzę natychmiast wykorzystać dla wzmocnienia prawomocności tych osób/ kolegiów. I zmniejszenia prawomocności pozostałych. Mamy nadal taką możliwość i powinniśmy spędzić najbliższe pół roku zdobywając więcej wiedzy na jej temat.
Przerażonym tymi wieściami niosę dobrą radę – uczcie się koniecznie zarządzania, a będziecie wiedzieć takie rzeczy, zanim zniszczą Wam CV, zdrowie i szacunek do siebie!
I tak, istnieją lepsze, bardziej dostosowane do formy organizacyjnej jaką jest uniwersytet, sposoby zarządzania. Koniecznie, koniecznie uczmy się zarządzania.”

Zasady z Hong Kongu mogą zostać podpisane przez indywidualnych naukowców, jak i instytucje: https://wcrif.org/guidance/hong-kong-principles

Ja podpisałem deklarację jako 112 osoba TUTAJ

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.