
Wiele mówi się dzisiaj o epidemii, jest mnóstwo teorii spiskowych, wiele także ekspertów od zakażeń. Nie jestem ekspertem od epidemiologii sensu stricto, kiedyś jednak poznałem Dana Sperbera, francuskiego antropologa kultury, kognitywisty i autora koncepcji epidemiologii reprezentacji. Pozostawałam przez jakiś czas pod wpływem jego teorii. Ta nazwa „epidemiologia reprezentacji” sugeruje po prostu, że namysł nad kulturą musi być multi- i inter-dyscyplinarny, tak jak multi- i inter-dyscyplinarna musi być epidemiologia. Żeby zwalczyć zarazy potrzeba współpracy wielu specjalistów, ekspertów. Teoria Sperbera różni się w sposób znaczący od memetyki Richarda Dawkinsa i Susan Blacmore, dla których rozprzestrzeniane memy są porównywalne do genów, przede wszystkim tym, że uwzględnia on intencjonalność znaczenia, udział ludzkiej świadomości. Dlatego Sperber odrzuca łatwe analogie między memami i genami. Kultura jest zawsze ludzka. I epidemiologia reprezentacji musi uwzględniać świat ludzkich znaczeń, intencjonalności i intersubiektywności.
I właśnie ten udział ludzkiej świadomości w obszarze epidemiologii chciałbym chwilę opisać. Przeczytałem w Scientific American (Delviscio, Jeffery, and Karen M. Sughrue. 2020. ‘Larry Brilliant Helped to Eradicate Smallpox;and He Has Advice for COVID-19’. Scientific American. 20 March 2020.) fascynującą historię Larry’ego Brillianta, który pomagał niegdyś w ramach działań WHO zwalczyć epidemię ospy w Indiach. Ospa nie jest podobna do COVID-19, bo ten ostatni jest odzwierzęcym wirusem, zaś ospa — ludzkim. Ale pewne aspekty osobistych doświadczeń dr Brillianta wydają się godne uwagi, dlatego SA nakręciło z nim wywiad. Żeby zwalczyć zarazę używał niekonwencjonalnych metod badawczych.
Mówi on pod koniec wywiadu, że zwycięstwo nad ospą (masowe szczepienia) oraz np. nad polio dało nam odczuć znaczenie słowa: publiczne w zbitce „zdrowie publiczne”, oraz ponownie odkryć wyrażenia takie jak „zaufanie społeczne”, „wartość społeczna” oraz „społeczna wola”. To są klucze do walki z epidemiami.
Od kilku już tygodni jesteśmy w paradoksalnym stanie „samoizolacji” społecznej, w której dla siebie i społeczności powinniśmy okazywać sobie dystans. Samoizolacja jest teraz jedynym sposobem walki z epidemią. Ale wywołuje ona kolosalne zmiany psychospołeczne i boję się myśleć o ich konsekwencjach dalekosiężnych dla młodych pokoleń moich synów na przykład, dla których to doświadczenie jest pokoleniowym doświadczeniem formującym. Zapamiętają, że był czas, kiedy trzeba było unikać ludzi, bo mogą przynosić zło.
Jednak wczorajsza noc w polskim Sejmie uświadamia mi jeszcze jedno: pandemię może pokonać jedynie międzynarodowa kooperacja i zaufanie społeczne dla władzy. Władza polska, polski parlament przyjmujący w nocy niekonstytucyjne zmiany w polskim prawie pogłębia olbrzymi brak zaufania i więzi społecznych w Polsce. O tym pisali już słynni polscy socjologowie jak Piotr Sztompka np. (zob. jego nagradzaną monografię „Zaufanie społeczne”). Władza rozpowszechnia reprezentacyjny wiral sprzeczności: jednocześnie nawołuje do samoizolacji oraz do lekceważenia jej. W jednym czasie mówi jakby: „nie wychodźcie z domu” i „idźcie tłumnie na wybory”. „Nie spotykajcie się” i „spotykajcie tłumy”.
Epidemiologia sprzeczności, którą funduje nam polska władza, jest zabójcza nie dla wirusa, ale dla niezwykle wrażliwej tkanki społecznej, publicznego zaufania. Cyniczna władza kreuje cyniczne społeczeństwo. A mięliśmy być przerobieni w aniołów… A mięliśmy być zbawieni… przez emerytowanego zbawcę narodu.
