
Czy Internet i media społecznościowe zabijają nasze mózgi?
Narzekania na nowe media są stare jak europejska cywilizacja, wystarczy przypomnieć niechęć Sokratesa i Platona do pisma jako zabójcy pamięci. (np. w dialogu „Ion”) Kiedy iPhone pojawił się na świecie w 2007, historia wydawała się powtarzać. W 2010 ukazała się książka Williama Powersa, przetłumaczona na język polski w 2014 jako „Wyloguj się do życia”. W 2011 pojawiła się książka Nicolasa Carra (Carr, Nicholas. The Shallows: What the Internet Is Doing to Our Brains. New York, W. W. Norton & Company 2011.) William Powers był gościem Uniwersytetu Łódzkiego, Wydziału Filologicznego, Instytutu Kultury Współczesnej w 2014 r. Wtedy William Powers i inni publikowali humanistyczną refleksję alarmującą społeczność światową, że tracimy pamięć, a przez to także tożsamość i podmiotowość. Częściowo te konstatacje można podtrzymać i dzisiaj.
Jednak dziś mamy już statyczne dane. Możliwa jest ich analiza. Kulturoznawcza analiza nie może abstrahować od rozważań psychologów badających problemy współczesności. Choć nie może także być z nimi tożsama. Nauka o mediach społecznościowych może ustanawiać, jak argumentuje Lydia Denworth w ostatnim Scientific American (Denworth, Lydia. „Social Media Has Not Destroyed a Generation”. Scientific American, t. 321, nr 5, listopad 2019), wyższe standardy analizy statystycznej i uniknąć dzięki temu niedorzecznych roszczeń i przebadać ludzi w dłuższym okresie. Autorka Powołuje się przy tym na na najnowsze badania Twenge (Twenge, Jean M. „HAS THE SMARTPHONE DESTROYED A GENERATION?” Atlantic, t. Vol. 320, nr 2, wrzesień 2017, s. 58–65.), Orben i Przybylskiego (Orben, Amy, i Andrew K. Przybylski. „Screens, Teens, and Psychological Well-Being: Evidence From Three Time-Use-Diary Studies”. Psychological Science, t. 30, nr 5, maj 2019, s. 682–96).
Te badania ukazują bardziej zniuansowany obraz. Istnieje pewna korelacja np. między użyciem mediów społecznościowych a depresją , czy użyciem mediów a mniejszą ilością relacji seksualnych, ale także między aktywnym ich używaniem a dobrym samopoczuciem. Nie ma jednoznacznych dowodów, że to użycie tych mediów wywołuje depresję. Może być zupełnie odwrotnie, zaś Ci, co aktywnie używają internetu i mediów społecznościowych mogą czuć się lepiej. W latach 80-tych ludzie załamywali ręce, jak pisze Lydia Denworth, nad biernymi godzinami marnowanymi przed ekranami telewizorów (obowiązkowych w każdym domu): z tego punktu widzenia, gdyby ludzie wtedy wyobrażali sobie aktywne wymienianie się obrazami, refleksją, przeczytanymi artykułami i książkami… byliby zachwyceni…
Wydaje się zatem, że statystyczne dane nie potwierdzają alarmujących głosów. Chociaż na pewno żyjemy w rewolucyjnym czasie, w którym być może dochodzi do zmiany paradygmatu uczestnictwa w kulturze. Galaktyka Gutenberga na pewno odchodzi już do lamusa. Chociaż ludzie ciągle będą czytać książki, także papierowe (jeśli będzie ich stać), ale współczesny rozproszony człowiek musi znaleźć swój sposób radzenia sobie z nadmiarem informacji i danych w świecie cyfrowym, aby znaleźć sens i znaczenie, czasami zamieniając informacje i dane w prawdziwą wiedzę. I na tym musi się skupić nasza edukacja.