O godności nauczyciela akademickiego

Kazimierz Twardowski 1866-1938 (fot. public domain) zjęcie prawd. ok. 1933 r

Smutno mi, Boże…

Wielokrotnie krytykowałem w różnych publikacjach obowiązującą w Polsce Ustawę pt. Prawo o Szkolnictwie Wyższym i Nauce z 20 lipca 2018 r. r. Jednak ostatnie okoliczności w Polsce skłaniają mnie do jeszcze jednej krytyki. Dotyczyć ona powinna artykułu 275 ust. 1 ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, który brzmi: „Nauczyciel akademicki podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej za przewinienie dyscyplinarne stanowiące czyn uchybiający obowiązkom nauczyciela akademickiego lub godności zawodu nauczyciela akademickiego”. Dlaczego uważam ten artykuł za zasługujący na krytykę? Przede wszystkim dlatego, że jeśli obowiązki nauczyciela akademickiego mogą być i często są spisane w różnych dokumentach, np. w karcie pracy, to pojęcie godności zawodu nauczyciela akademickiego jest niezwykle złożone i musi podlegać jakiemuś uściśleniu. Problemem jest to, że Polska nie posiada nawet kodeksu nauczyciela w ogólności. Taki kodeks wedle danych UNESCO wypracowało już prawie 80 krajów na świecie. Jeśli w Polsce nie ma określonego Kodeksu postępowania etycznego nauczyciela, to problemem jest jeszcze bardziej szczegółowe dookreślenie Kodeksu postępowania etycznego nauczyciela akademickiego. Jeżeli założyć, iż nauczyciel akademicki powinien charakteryzować się czymś szczególnym na tle ogółu nauczycieli, to czym miałoby to być?

Stwierdziłem z przykrością, że Polska nie posiada kodeksu nauczyciela, ale jednocześnie skonstatowałem ze zdziwieniem, że np. Finlandia także nie ma ogólnego kodeksu nauczyciela. Więc może Polska nie potrzebuje takiego kodeksu? Wydaje mi się jednak, że Finlandia dysponuje przysięgą Comeniusa, która jest odpowiednikiem lekarskiej przysięgi Hipokratesa oraz inżynierskiej przysięgi Archimedesa. W Polsce znam przysięgę doktorską, która obowiązuje w polskich uczelniach. Jednak ta przysięga jest zbyt krótko i zdawkowo, żeby traktować ją z pieczołowitością, na którą zasługuje np. fińska przysięga Comeniusa oraz inne kodeksy narodowe. Kodeksy wszelkiego typu powinny być dość precyzyjne i jasne oraz stanowić wytwór konsensu wielu środowisk.

Na dodatek opisywany artykuł naszej nieszczęsnej ustawy używa bardzo nacechowanego emocjonalnie terminu godność. Filozofia jest bardzo rozpisana na temat godności człowieka jako takiego. Wiele nurtów myślenia w chrześcijaństwie także traktuje o godności człowieka. Również w prawie, także w polskim prawie, w naszej Konstytucji znajdują się passusy traktujące o godności człowieka i obywatela. Mogę z całą odpowiedzialnością zobaczyć związek pomiędzy tymi ogólnymi zapisami a np. godnością pracownika. Godność nauczyciela musiałaby być określona przez bardziej szczegółowe opracowania, bo przecież wprowadzałaby pewną dyskryminację: nauczyciel miałby godności w pewnym sensie więcej niż zwykły obywatel, zwykły pracownik. Tym bardziej jest istotne określenie, czym jest godność nauczyciela akademickiego.

W tym kontekście przychodzi mi jedynie do głowy sięgnięcie do klasycznego opracowania, który jest wykładem doktora honoris causa uniwersytetu Adama Mickiewicza prof. Kazimierza Twardowskiego zatytułowanego „O dostojeństwie Uniwersytetu”. Wykład ten wygłoszono w auli  Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie w 1932 r.

Warto przypomnieć, że podstawowymi wartościami stanowiącymi o dostojeństwie  uniwersytetu, o godności uniwersytetu, są autonomia, niezależność finansowa, oraz swobodne poszukiwanie prawdy. Na marginesie dodać można, że swoistością nauczycieli akademickich będących jednocześnie badaczami, poszukiwaczami obiektywnej prawdy, jest także, wspominane przez Twardowskiego pod koniec swego wykładu członkostwo w międzynarodowej, ponadnarodowej wspólnocie o nazwie Rzeczpospolita uczonych.

Na tym tle doprawdy nie rozumiem zarzutów postawionych przez władze KUL w postępowaniu dyscyplinarnym księdzu doktorowi habilitowanemu Alfredowi Wierzbickiemu. Nie dostrzegam uchybienia obowiązkiem pracowniczym nauczyciela akademickiego, chyba że KUL ma jakieś karty pracy, w których zapisane jest np. zakaz polemiki merytorycznej z kolegami i innymi profesorami. Z etyki naukowca taka polemika jest wręcz nakazana, choć kodeksu spisanego nie mamy. A może władze KUL zapisały w jakieś karcie pracy, że żaden pracownik uniwersytecki nie powinien ujmować się za prześladowanymi w społeczeństwie? Może w karcie pracy profesora Wierzbickiego znalazł się jakiś zapis zakazujący krytyki zagmatwania wywodów i niejasności? Bardzo by mnie to zdziwiło, bo wydaje mi się, iż krytycyzm względem mętniactwa jest wręcz misją naukowca. A może nawoływanie do debaty jest zakazane? Serio? W świecie uniwersytetów?

Cały czas pamiętać trzeba, że obszarem badawczym ks.d dra hab. Wierzbickiego jest etyka, ma on obowiązek zawodowy wypowiadania się publicznego na tematy związane z obszarem jego badań.

Smutno mi, Boże…    

PS. 26 listopada moja refleksja w zmienionej wersji została opublikowana w „Więzi” (kliknij)

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.