Mój wpis dotyczy kultury, cywilizacji, wyborów i obyczajów. To rodzaj apelu obserwatora sytuacji pandemicznej.

Tutaj wersja w Gazecie Wyborczej
Jak uczy historia, łatwo zaiste zaakceptować najdziwniejsze okoliczności. Ale też w dziwnych okolicznościach ujawniają się czasami nieoczekiwane oblicza. Za mojej młodości była słynna grupa Dead Can Dance, „umarli mogą tańczyć”.

Z kolei „Zdziczenie obyczajów pośmiertnych” to bardzo obszerny dramat poetycki młodopolskiego Bolesława Leśmiana. Rzecz dotyczy spraw obyczajowych, a jakże, „trójkąt miłosny”, „zbrodnia w tle”, subtelne relacje między niejednoznacznymi bohaterami, których status ontologiczny jest niedookreślony, jak to u Leśmiana, to niby duchy na cmentarzu, a jednak bardzo ludzkie cielesne odruchy. „Dead Can Dance.”

Wszyscy jesteśmy teraz trochę jak te duchy: żyjemy pod ziemią jak bohaterowie „Maszyna staje” E. M. Forstera, wypełzając z rzadka na zewnątrz, żeby natychmiast wrócić do ekranów, na następny wykład online. Wykład, który właśnie przekazujemy online, albo którego słuchamy. Jesteśmy istną czystą ideą. Zebranie rady instytutu na Teamsach, konferencja międzynarodowa na Zoomie… Idealny uniwersytet przyszłości? Nie sądzę.

Bo jednak bohater Forstera odkrywa, że jest przechadzającym się ciałem, musi się uczyć odległości fizycznych i doświadczania świata w autopsji, własnym badaniu. Ciałem. [więcej o tym tutaj]
Zastanawia mnie skąd się to bierze, że jesteśmy jako społeczeństwo zdolni akceptować absolutną nienormalność. Sytuacja pandemii jest klęską żywiołową i od dawna powinien zostać ogłoszony stan nadzwyczajny w Polsce, zawieszający naturalnie wszystkie toczące się normalnie procesy, takie jak procesy wyborcze. Wszystkie, podkreślam, nie tylko wybory prezydenckie.
Zaakceptowaliśmy pozakonstytucyjne ograniczenie praw obywatelskich, zarządzanie nimi jakimiś dziwnymi ustawami i rozporządzeniami, zakazujące wchodzenia na przykład do lasu. Zaakceptowaliśmy wzrost znaczenia byłego ministra Jarosława Gowina, bo zaszachował, albo udawał, że szachuje, Jarosława Kaczyńskiego. Teraz zastanawiamy się nad absurdalnymi dowolnymi terminami pseudoprawnymi „koniec czerwca”, „początek lipca”. I jakoś nie dziwi Minister Nauki po Gowinie nie mający stopnia naukowego i doświadczenia ze szkolnictwem wyższym. Jak ten minister właściwie się nazywa? …

Pierwszym mottem do ostatniego tomiku wierszy „Wiek bezprawia” Ellen Hinsey jest cytat z Hannah Arendt o zabiciu osoby prawnej w człowieku. Cytat pochodzi z jej „Korzeni totalitaryzmu”:
„Pierwszym niezbędnym krokiem na drodze do całkowitej dominacji jest zabicie osoby prawnej w człowieku.”

Musimy przestać o sobie myśleć jako o obywatelach posiadających prawo do praw. Praworządność jest podstawą cywilizacji zachodu, o czym pisze np. Niall Ferguson w książce z 2011 r. Cywilizacja. Zachód i reszta świata. Przeciwieństwem cywilizacji jest barbarzyństwo, zdziczenie. Praworządność jest mocno powiązana w społeczeństwach tzw. zachodu z prawami własności i ochroną tych praw. Praworządność to prawo i sprawiedliwość. Ale te pisane z małej litery, codzienne, a nie te na sztandarach. Prawo i sprawiedliwość.

Piszę jako człowiek, który na początku pandemii zrezygnował z ubiegania się o stanowisko Rektora Uniwersytetu Łódzkiego. Uważam, że wybory powinny być zawieszone, głosowanie, czy to online czy fizyczne to jest jedynie niewielki fragment procesu wyborczego, to jest święto demokracji, przygotowywane przez mozolną robotę demokratyczną, spotkania ludzi, zaplanowane i przypadkowe, uściski rąk (sic!), uśmiechy, patrzenie w oczy wyborcom…
Głosowanie to zwieńczenie całego procesu, a tych innych elementów procesu ani widać, ani słychać. Zdziczenie obyczajów pośmiertnych, wątpliwy status ontologiczny…
Pół biedy, jeśli kandydatami jest ktoś, kto aktualnie współzarządza uniwersytetem. Ale jak ma w tych warunkach zaistnieć nowy kandydat? To tak jak ze zbieraniem podpisów w warunkach pandemii.
W moich Kościele Ewangelickim wszystkie urzędy pochodzą z wyboru: proboszcza wybiera zgromadzenie parafialne, biskupa diecezjalnego synod diecezjalny (z reprezentantami świeckich), biskupa Kościoła wybiera Synod Kościoła (też ze świeckimi). Jestem we władzach tego Kościoła jako świecki członek pięcioosobowej Rady Synodalnej. Mój Kościół bardzo sprawnie przeniósł wszystkie decyzyjne ciał decyzyjnych w świat cyfrowy. Jednak wszystkie procesy wyborcze zostały zawieszone do odwołania: wybory proboszczów, wybory biskupów… No bo zbór to ciało. Jestem dumny z demokratycznych zasad funkcjonujących w tej instytucji, z przejrzystości sprawozdań, także finansowych.
Uniwersytety w średniowieczu miały służyć m.in. Kościołowi, stąd na przykład ten malowniczy sztafaż średniowieczny pozostał do dzisiaj: pedel na czele a potem parada tóg, biretów, hymn „Gaude Mater Polonia” oraz „O dostojeństwie uniwersytetu” Twardowskiego.
Współczesny uniwersytet to nie jest Kościół, ale wspólnota tak, Universitas to społeczność, tak jak zbór, jak najbardziej realna. Dlatego nie mogę znieść tego zdziczenia obyczajów i akceptacji dla „dzikiego akademizmu”, wprowadzonego także przez reformę Gowina.

Trzeba zdawać sobie sprawę, że następuje przebudzenie w twardej nauce na świecie. Twarde nauki biologiczne na świecie zaczynają dostrzegać ludzkie wartości. Czy w Polsce takie problemy też się przebijają? Uważam, że powinniśmy przemyśleć na nowo „reformę” nauki Gowina, a nie udawać, że wszystko jest dobrze, tylko „wirusa” nie przewidzieliśmy (tak wydaje się twierdzić jedna z kandydatek na Rektora). Times Higher Education opublikował 1 maja 2020 opinię Mony Nasrallah, profesorki nadzwyczajnej, specjalistki medycyny klinicznej, endokrynologii i metabolizmu na American University of Beirut. Jest to zatem osoba bardzo mocno związana z naukami tzw. twardymi.
Teza główna Mony Nasrallah: Po kryzysie nie ma powrotu do „dzikiego akademizmu”. Trzeba kryzys potraktować jako pozytywne wyzwanie do zmiany.
Dzisiaj w kryzysie COVID-19 naukowcy lepiej współpracują w zakresie działania, które nie przyczyni się bezpośrednio do rozwoju ich kariery – na tym właśnie powinna realizować się idea uniwersytetu.
Bardzo ciekawie brzmi definicja dzikiego akademizmu w 10 punktach, przytoczę tylko 1, 8 i 10:
1) zasada dominująca: „coraz więcej, coraz więcej”. Ale po co? Ale dlaczego? Koledzy zaczynają być postrzegani jako przydatni, bądź zbędni, nieistotni. Tracimy życzliwość i empatię. Nie produkujesz punktów? To po coś Ty?
…
8) kryzys pandemii łączy się z konsumeryzmem i globalizacją prowadzącą także do kryzysu klimatycznego. Nie powinniśmy wracać do stanu sprzed pandemii.
…
10) człowiek powinien być celem działań. „Odkryjemy na nowo prawdziwą misję uniwersytetów.”

Czy możemy o tym porozmawiać? Ci co wspierali reformę Gowina i ci co są, i byli jej przeciwni? Ale stanowisko musi być jasne, jestem za, czy przeciw. Bo ja jestem przeciw zdziczeniu obyczajów.
Umarli nie tańczą.
Łódź, 13 maja 2020 Jarosław Płuciennik
Jedna uwaga do wpisu “Jestem przeciw zdziczeniu obyczajów”