Dzisiaj (niedziela 12 czerwca) w wiadomościach słyszy się o marszach przeciwko powszechnemu dostępowi do broni w USA. Nie chcę pisać o broni, nie znam się na tym, chciałbym natomiast o randze nauki i argumentach naukowych.
Możesz posłuchać podcastu tutaj

Wiele w Polsce ostatnio jest głosów mających na celu zwiększenie ilości broni w posiadaniu obywateli. Jednym z ważnych, wydaje się, argumentów, jest wybuch wojny Rosji z Ukrainą. Ponoć mamy być bezpieczniejsi, jeśli broń będzie w każdym domu, gdyby Polskę najechali Rosjanie… takie argumenty przywodzą mi na myśl szarżę ułanów na czołgi przedstawioną w filmie „Lotna” Andrzeja Wajdy (legenda oparta na jednym fakcie historycznym: 10 września 1939 r. 4 szwadron 17 Pułku Ułanów Wielkopolskich zaatakował niewielką niemiecką grupę pancerną nad Mrogą). Śmieszność takiego myślenia jest oczywista w epoce najbardziej cyfrowo wspomaganej i technologicznie zaawansowanej wojny w Ukrainie.
Jednak mnie uderza w tym wszystkim fakt pomijania w dyskusji naukowych argumentów, danych, którymi dysponujemy: w eksperckich wypowiedziach pojawia się na przykład twierdzenie oparte na takich danych – morderstwa i napady w Polsce z użyciem broni są dokonywane z bronią zakupioną nielegalnie, bez pozwolenia. Wnioskiem jest, że w Polsce legalny dostęp do broni jest dobrze regulowany.
Politycy rzadko odwołują się do takich argumentów, do danych i badań.
Najbardziej mnie jednak przekonuje sytuacja w USA. Ostatnio w Uvalde w stanie Texas 19 dzieci z podstawówki i dwoje nauczycieli straciło życie, bo jakiś młody człowiek zdecydował o strzelaninie ze strzelby… wcześniej w Buffalo 10 osób zostało zabitych w warzywniaku przez tzw. białego supremacystę, tj. zwolennika wyższości rasy białej nad innymi kolorami…
Wstępniak odredakcyjny z ostatniego pisma popularnonaukowego pt. Scientific American — dodajmy: pisany z bólem przez redaktorów — jest jednoznaczny. Więcej broni nie hamuje przestępczości, co więcej, „Broń zabija każdego roku więcej dzieci niż wypadki samochodowe. [w USA] W ciągu roku od strzałów ginie więcej dzieci niż dyżurnych policjantów i czynnych żołnierzy”.
„Do 2020 roku w wypadkach samochodowych zginęło około ośmiu na 100 000 osób. Około 10 na 100 000 osób zmarło z powodu obrażeń od broni.” I takie argumenty do mnie trafiają.
Podobnie zresztą z innymi dyskusjami: Greta Thunberg przekonuje mnie nie dlatego, że jest młodą Pipi Pończoszanką (choć to skojarzenie dodaje jej uroku), ale dlatego, że jej głównym artykułowanym pragnieniem jest potraktowanie poważnie argumentacji 97-98% naukowców, ekspertów klimatycznych, którzy wykazują, że nadchodzi katastrofa klimatyczna.
Nauka ma znaczenie polityczne. O czym najlepiej wiedzą młode Afganki, którym talibowie zakazują dostępu do niej. Nie dajmy wodzić się za nos rodzimym talibom fotografującym się z bronią. Takie argumenty to nie są argumenty, to propaganda.