Kaganiec dla polskiej nauki

Ministerstwo Nauki i Szkolnictwo Wyższego ogłosiło 30 stycznia 2019 ustami swego Ministra, że zamierza zgłosić nowelizację do Ustawy o z dnia 20 lipca 2018 r. „Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce” zwanej w nowomowie ministerialnej Konstytucją dla Nauki.

Czytamy na stronach ministerialnych:

„Projekt nowelizacji Konstytucji dla Nauki dotyczy nie tylko uczelni, ale całego systemu szkolnictwa wyższego i nauki.” Dotyczy zatem, jak można wnioskować, np. Polskiej Akademii Nauk.

„W projekcie noweli Konstytucji dla Nauki wprowadzono sformułowanie „wolność wyrażania poglądów”. W związku z tym art. 3 ust. 1 ustawy po zmianach brzmi: „Podstawą systemu szkolnictwa wyższego i nauki jest wolność nauczania, wyrażania poglądów, twórczości artystycznej, badań naukowych i ogłaszania ich wyników oraz autonomia uczelni”.”

Zatem taki zapis ma zastąpić dotychczasowy: Art. 3. 1. Podstawą systemu szkolnictwa wyższego i nauki jest wolność nauczania, twórczości artystycznej, badań naukowych i ogłaszania ich wyników oraz autonomia uczelni.

Czy uczelnie i instytucje naukowe mają teraz zajmować się poglądami, czyli opiniami poszczególnych osób? W wolności poglądów nie ma nic złego, nie może być nic złego, art. 54 Konstytucji RP z 1997 r. gwarantuje wolność głoszenia poglądów „Art. 54. Zasada wolności poglądów. 1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. 2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.”

Zmiana proponowana przez Ministerstwo jest zmianą powielającą Konstytucję RP? I dlatego Ustawę nazywa się Konstytucją dla Nauki? Nie sądzę. Chodzi tutaj o coś innego.

Uczelnie i instytucje naukowe muszą od czasów co najmniej myśli Immanuela Kanta (zwłaszcza w pracy pt. Co to jest oświecenie?) charakteryzować się wolnością badań naukowych i słowa, jest to wg myśliciela z Królewca podstawa oświecenia, aby wyjść z niepełnoletności, niedojrzałości, musimy zacząć myśleć zupełnie samodzielnie, bez władzy nadrzędnej, odważyć się być mądrym (Sapere aude!, jak głosiło to hasło oświeceniowe jeszcze po łacinie). Autonomia uczelni realizowana na uniwersytetach w Polsce dawała świetne owoce po 1989 r. Autonomia polskich uniwersytetów stała się wzorem dla świata. W tym sensie realizowaliśmy podstawowe zasady wolności badań naukowych i wolności słowa. 

O co zatem idzie w zmianie zaproponowanej przez ministerstwo? O to, żeby poglądy wynikające z badań naukowych zastąpić poglądami z ulicy…

„W projekcie nowelizacji Konstytucji dla Nauki dodano przepis, zgodnie z którym „nikt nie może ponosić negatywnych konsekwencji zgodnego z prawem” korzystania z wolności.” Brzmi dobrze. Ale nie do końca, bo kluczem jest pozostawienie po prostu „korzystania z wolności”.

Jak wielokrotnie argumentował Stanley Fish: nie ma czegoś takiego jak wolność słowa (Fish, Stanley. There’s No Such Thing as Free Speech: And It’s a Good Thing Too. Oxford University Press, 1994). I dobrze. A wolność poglądów oraz wolność ich głoszenia mogą mieć i mają różne ograniczenia. Nikt nie zaprzeczy np. groźbom karalnym, że nie mogą one mieć miejsca w przestrzeni publicznej. Wszyscy zgodzimy się przecież, że istnieją także ograniczenia dotyczące np. tajemnicy lekarskiej czy adwokackiej.  Poza tym — i tutaj jest chyba największy ból Ministra Gowina — istnieją ograniczenia dotyczące wolności głoszenia poglądów w przestrzeni publicznej wynikające na przykład z zasad grzeczności, czy z powszechnie obowiązujących zobowiązań międzynarodowych, mamy np. Powszechną deklarację praw człowieka, czy z Konwencję ONZ (Unesco) z 2005: O ochronie i promowaniu różnorodności w ekspresjach kulturowych. Wszystko to powoduje, że w przestrzeni publicznej (np. w tzw. publicznych mediach) nie powinny być tolerowane poglądy jawnie dyskryminujące jakieś podmioty i nietolerancyjne wobec jakichkolwiek obywateli. Sęk jednak w tym, że obecna władza uczyniła regułą gwałcenie praw mniejszości różnorakich w tym względzie.

I teraz chodzi o to, żeby standardy pasków TVP Info i takich pewnie programów jak „Studio Polska”, czy niesławnego „Warto rozmawiać” przenieść na uczelnie w Polsce… Być może w centralnej Polsce na niektórych uczelniach takie standardy już obowiązują. Chodzi o to, żebyśmy wszyscy na uczelniach i w nauce w ogólności nie zajmowali się badaniami naukowymi, tylko wymianą poglądów. Przecież to absurdalne!

„Autorzy projektowanych zmian nakładają na organ kierujący podmiotem systemu szkolnictwa wyższego i nauki, m.in. rektorów, obowiązek zapewnienia ochrony wolności.”

Rozumiem, że rektorzy mają strzec nie tylko wolności i prawdy, ale także wolności poglądów. Między innymi osoby ostatnio oskarżonej o homofobię.

To jest świetna droga, żeby z sal wykładowych uczynić ambonę dla poglądów zwolenników płaskoziemstwa, antyszczepionkowców (parlament już otworzył im kiedyś swoje drzwi), negacjonistów klimatycznych (przecież takich w tym rządzie bez liku!), czy np. ekofaszystów, którzy argumentując za zagrożeniem „białej rasy” będą postulować może to, co postulował i postuluje z więzienia – posiłkując się różnymi przemyśleniami – Anders Breivik, oczyszczenie polskiego domu np. z rasy żółtej, dlaczego nie? Przecież mamy „koronawirus” w Azji… to naukowo dowiedzione, nie?

Komitet Krysysowy Humanistyki Polskiej w stanowisku z 23 stycznia odniósł się już jednoznacznie do wcześniejszej wersji tej nowelizacji autorstwa Ordo Iuris. To nic, że Ministerstwo zmieniło niektóre szczegóły tego projektu fanatycznej organizacji powołującej się na ultrakatolickie zasady życia społecznego.  Najbardziej znaną inicjatywą tego „instytutu na rzecz kultury prawnej” było opracowanie i promowanie projektu ustawy chroniącej życie od poczęcia do naturalnej śmierci „Stop aborcji” (całkowity zakaz aborcji). Postulowano wtedy bezwzględny zakaz przerywania ciąży i odpowiedzialność karną dla każdego, kto powoduje śmierć dziecka poczętego, włącznie z matką. Niemal cztery lata temu 6 października 2016 roku Sejm większością głosów odrzucił projekt przewidujący całkowity zakaz aborcji w Polsce. Czy tym razem kaganiec dla uniwersytetów przejdzie?

Ministerialny projekt Gowina nie różni się w istocie od projektu Ordo Iuris. Różnice dotyczą szczegółów egzekucji tej „wolności poglądów”.

Przypomnę może Panu Ministrowi składane przez niego słowa ślubowania doktorskiego, które m. in. mówi:

„Nadto zobowiązani jesteście przyrzec, iż rozwijać będziecie badania naukowe nie z żądzy zysku i nie dla próżnej chwały, ale w celu odkrywania i upowszechnienia prawdy – największego skarbu ludzkości.” Ta przysięga mówi o prawdzie, nie o poglądach.

Nie sądzę, żeby prawda nie mogła istnieć poza murami uczelni, na pewno jest jej dużo. Ale w uczelni może być miejsce jedynie dla prawdy naukowej. Falsyfikowalnej i poddanej procedurom, ale naukowej, nie mniemanologicznej. Różnie też prawda wygląda w różnych dyscyplinach i jej metody pozyskiwania. Ale nauka to nie mniemanologia stosowana, to nie jest wymiana poglądów.

Dlatego apeluję do wszystkich ludzi akademii: nie możemy teraz siedzieć cicho, bo nowelizacja Ustawy szykowana przez Ministerstwo to kaganiec dla nas. Nie dość, że płaskoziemcy i negacjoniści klimatyczni zdobędą pole do popisu (a to tylko wierzchołek góry lodowej), to racjonalni naukowcy opierający swoje badania na uzasadnionych metodologiach będą musieli tracić czas na jałowe spory z „poglądami”… A potem może tracić pracę…

A swoją drogą: czy „Konstytucja dla Nauki” nie powinno się znaleźć w następnym wydaniu słownika nowomowy „dobrej zmiany” autorstwa Katarzyny Kłosińskiej i Michała Rusinka? No bo przecież to jest dokładne zaprzeczenie Konstytucji, jeśli już po   kilkunastu miesiącach trzeba ją zmieniać w tak fundamentalnym miejscu jak artykuł 3? O nowomowie w przypadku dyskursu politycznego dotyczącego Ustawy Gowina pisał już zresztą specjalista językoznawca. Tutaj (Włoskowicz, Wojciech. „NOWOMOWA PSEUDOMETANAUKOWA? O JĘZYKU POLSKIEJ POLITYKI NAUKOWEJ”. Poradnik Językowy, t. 10, nr 769, 2019, s. 35–47, doi:10.33896/PorJ.2019.10.3.

Ten artykuł ukazał się w innej nieco wersji 1 lutego 2020 r. w Gazecie Wyborczej, link tutaj.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.